Biały w Bronxie

[almado]

Miał jeden biały z Florydy do załatwienia interes w Bronxie w NY. Poleciał samolotem, sprawę załatwił ale wszystko się przedłużyło i wyszło na to, że na żaden samolot z powrotem już nie zdąży. Postanowił poszukać hotelu.
Wchodzi, pyta o pokój, recepcjonista patrzy na niego krzywym wzrokiem i mówi że nie ma miejsc. Drugi hotel- to samo, trzeci, czwarty... dziesiąty - nigdzie nie chcą białego przyjąć. Zaczęło się robić późno i gość w przypływie desperacji poszedł do sklepiku z gazetami, kupił czarną pastę do butów i wysmarował nią twarz i ręce. Tak ucharakteryzowany udał się do najbliższego hotelu i... oczywiście pokój się znalazł. Uradowany wziął klucz i poprosił recepcjonistę, by go obudził o wpół do siódmej, bo rano odlatuje.
Następnego dnia o 6:30 dzwoni telefon i budzą faceta, gość wstaje idzie do łazienki, myje twarz - dalej czarna, jeszcze raz - dalej czarna, więcej mydła - nie pomaga, coraz wścieklej myje, znalazł jakis pumeks i szoruje - kompletnie nic, dalej czarny. A wiecie co było na rzeczy? Obudzili nie tego faceta...
_________________
Pontiac Trans Sport 3.8, 1993
- sprzedam, 602436559